Klątwa Atlantydów – Tanatos Posłaniec złych wieści
W mitologii Tanatos nie tylko symbolizował śmierć, ale także zapowiadał nadchodzącą katastrofę. Tym razem klęska dotknęła mrocznych.
Tanatos biegł. Biegł z całych sił przez obozowisko, czując, jak oddech grzęźnie mu w płucach.
Wszędzie wokół leżały pijane ciała mrocznych, jęczące i upojone alkoholowymi majakami, które wierzgały się jak konające larwy.
Minął pierwsze namioty, w których stacjonowały trolle, a smród unoszący się w powietrzu był nie do zniesienia.
Potknął się o wystający sznur, przeskoczył, poślizgnął się i zatoczył, odbijając się od ściany innego namiotu.
Zachowując równowagę, pognał dalej w kierunku drewnianej chaty, która stała w samym sercu obozu.
Nim jednak dobiegł do celu, odbił w lewo i zręcznie, jak młoda sarna, przebiegł obok wciąż tlącego się paleniska.
Minął kilku strażników, którzy byli nawaleni jak szpadle i leżeli porozciągani na zbitej ziemi, niczym kawałki dywanów. Przeskoczył nad nimi jak zręczny sportowiec w biegach przełajowych.
Wpadł do namiotu Achnatona, nie zatrzymując się ani na chwilę. Po prostu wparował tam, hamując dopiero tuż przed pierworodnym, który rozjuszony, ryknął w jego stronę niczym wygłodniały lew.
— Czy tobie już całkiem odwaliło, Tanatosie?! Wpadasz tu, jak do siebie, suczy synu!
— Mam pilne wieści — sapał jak parowiec, szybko łapiąc oddech. Pochylił się, kładąc dłonie na udach, usiłując uspokoić swoje ciało.
— Jakich wieści byś nie miał dla mnie, to nie będziesz tu wpadał jak do obory, pomiocie! — Achnaton ruszył na niego z impetem. — Jestem pierworodnym i należy mi się szacunek — zaryczał wściekle.
— Nachbet został unicestwiony — wydusił z siebie Tanatos.
Achnaton zamarł. Zatrzepotał rzęsami i przez chwilę patrzył na niego zaskoczony, jakby w ogóle nie rozumiał jego słów.
— Księga przepadła — dodał.
— Wiem o śmierci Nachbeta — powtórzył mechanicznie Achnaton. — To córka Augustusa go zabiła.
— Córka Augustusa? Ona jest strażnikiem.
— Wiem! — zaryczał wściekle Achnaton, czując, jak krew gotuje mu się w żyłach, a szaleństwo lada chwila eksploduje, uwalniając potężną siłę, która rozerwie Tanatosa na strzępy.
— Zleciłeś zabicie arcyksięcia?
— Kazałem zostawić jej wiadomość, żeby wiedziała, kto to zrobił — zasyczał. — Nikt nie ma prawa mordować mojej miłości bezkarnie!
— Podpisałeś na siebie wyrok śmierci — wydusił z siebie Tanatos i upadł na kolana. — Ona cię unicestwi! — Objął oburącz głowę. — Unicestwi nas wszystkich.
— Od śmierci Nachbeta tylko zemsta trzyma mnie przy życiu — syknął wampir.
c.d.n.
Klątwa Atlantydów
![Magia Enochiańska](https://wiolettalorkowska.pl/wp-content/uploads/2024/11/ai-generated-8463146_1280-75x75.jpg)
![Klątwa Atlantydów](https://wiolettalorkowska.pl/wp-content/uploads/2024/08/Hadesa-2-75x75.jpg)